Nie każde jedzenie odżywia. Sprawdzian z alfabetu – na talerzu.
Wielu dzieciom nie brakuje dziś kalorii, nie są głodne, ale mogą być niedożywione. W wysokoprzetworzonym jedzeniu nie ma niezbędnych do rozwoju witamin i minerałów.
W szkolne dni, czyli od poniedziałku do piątku, prawie co piąte dziecko w Polsce nie je śniadania ani w domu, ani w szkole – wynika z raportu Instytutu Matki i Dziecka. Tak wielka grupa dzieci pomija bardzo ważny dla nich posiłek. Zapewne nie robią tego z własnej woli.
Po nocnym poszczeniu organizm dziecka potrzebuje paliwa, wciąż przecież rośnie, poza tym bez dawki energii trudno się skupić. A właśnie tego świat wymaga od dzieci od samego rana – koncentracji na nauce w szkole.
Inne dane z raportu też są smutne:
* warzywa jada codziennie tylko jedna trzecia dzieci w wieku wczesnoszkolnym;
* świeże owoce jada codziennie zaledwie 45 proc. dzieci;
* rekomendowaną liczbę porcji owoców i warzyw, czyli co najmniej pięć porcji dziennie, zjada zaledwie 3 proc. dzieci w wieku 7-9 lat.
Dla rozwoju i przeciwko chorobom
W dzieciństwie wiele z nas słyszało, że może odejść od stołu, gdy zje mięsko, warzywa mogą na talerzu zostać. Teraz wiemy, że składniki zawarte w jadalnych roślinach są nam niezbędne do życia w zdrowiu. Może dzieci rzadziej dziś słyszą, że mogą zostawić warzywa na talerzu? Na pewno więcej niż kiedyś jest w ich diecie przekąsek – są łatwo dostępne i „pyszne”. Przekąski często zastępują domowy posiłek, szczególnie dzieciom, które po szkole spieszą się na dodatkowe zajęcia.
Dobra przekąska to owoc lub orzechy. Niestety, popularniejsze są batoniki, ciastka czy smakowe chrupki. Z jednej strony dieta dzieci zawiera zbyt mało tego, czego potrzebują, z drugiej pełna jest substancji zbędnych jak cukier.
Sposób odżywiania ma wpływ na codzienne samopoczucie dzieci, ich odporność, rozwój i wzrost. Jedzenie pełen witamin i innych składników odżywczych obniża ryzyko infekcji i wspiera dzieci w nauce i sporcie. Działa więc tu i teraz, dając efekty każdego dnia. To, co dziecko je ma też długofalowe skutki, zostawia ślad na dalsze lata życia.
Z niedawnych badań wynika, że ograniczenie spożycia cukru w ciągu pierwszego tysiąca dni życia dziecka (od początku ciąży do drugiego roku życia) może zmniejszyć ryzyko wystąpienia poważnych problemów zdrowotnych w dorosłym życiu. Do tych problemów naukowcy zaliczyli cukrzycę typu 2 i nadciśnienie.
Nie tylko niemowlę potrzebuje witamin
Mamom małych dzieci lekarze zwracają uwagę na potrzebę suplementacji witaminy D3. Im dziecko jest starsze, tym kontrolnych wizyt u pediatry jest mniej, rzadsze są więc okazje do rozmowy o odżywianiu i możliwościach uzupełniania ewentualnych niedoborów. Ważne, żeby nie zapomnieć, że witaminę D trudno jest znaleźć w odpowiedniej dawce w jedzeniu. Dlatego warto ją suplementować na każdym etapie życia. Zalecenia lekarzy i dietetyków są tu bardzo jasne.
Rzadziej rodzice słyszą o kwasach omega-3. To znaczy wciąż podkreśla się, jak ważna jest obecność nienasyconych kwasów tłuszczowych w diecie w postaci olejów roślinnych i ryb. Z jedzeniem zalecanej porcji ryb problem w Polsce mają jednak nawet dorośli. Warto przypomnieć, że ryby dostarczają ludziom kwasów omega-3, bo jedzą morskie rośliny bogate w te kwasy. Dlatego nowoczesne suplementy jak te od nikalab dostarczają omega-3 wprost z alg, a nie jak wiele innych produktów z oleju rybnego. To często czystsza i bardziej ekologiczna forma produkowania kwasów omega-3.
Z alg nikalab pozyskuje także witaminę D3. Także w tym wypadku jest to wegańska i bardziej ekologiczna forma produkcji. Większość suplementów na polskim rynku wciąż korzysta z tradycyjnej metody pozyskiwania witaminy D3. Jest ona związana z wykorzystywaniem zwierząt i używaniem środków chemicznych. Dla wielu osób to zapewne zaskakująca informacja.
Trudno przełknąć fakty o tradycyjnych suplementach
Tradycyjnie witaminę D3 firmy pozyskują z lanoliny, czyli tłuszczu wytwarzanego przez skórę owiec. Żeby otrzymać lanolinę potrzeba wielu owiec hodowanych przemysłowo. Trzeba je ostrzyc, co jest procesem brutalnym, związanym z cierpieniem zwierząt. Uzyskana w ten sposób wełna jest mocno zanieczyszczona – odchodami, brudem i larwami owadów. Kolejnym etapem jest więc użycie detergentów. Jeśli zna się te fakty, trudno przełknąć tradycyjną witaminę D3, nie chce się też czegoś takiego podawać dzieciom. Wegańska, pochodząca z alg witamina D3 i wegańskie, pomijające wykorzystanie ryb kwasy omega-3, wydają się rozsądnym wyborem. Dla mnie to jedyny słuszny wybór.
Coraz więcej osób, w tym rodziców zwraca uwagę na jakość produktów żywieniowych, na ich skład i sposób produkcji. Tę czujność warto mieć także w czasie wybierania suplementów. Rzadko która firma mówi jawnie o swoich dostawcach, a to milczenie pozwala ukryć, że składniki suplementów są słabej jakości, docierają z najtańszych źródeł.
Na tym tle marka nikalab wyróżnia się transparentnością informacji – łatwo sprawdzić, że np. kwasy omega-3 pochodzą z od szwajcarskiej firmy DSM.
Zalecenie a rzeczywistość
Rośnie nasza wiedza o znaczeniu poszczególnych makro- i mikroskładników w diecie. Kiedyś podstawą wydawało się dostarczenia dzieciom białka i wapnia, bo z tym nasze babcie i nasi dziadkowie kojarzyli paliwo potrzebne do wzrostu. Dziś wiemy, że organizm jest bardziej skomplikowany, ma wiele różnych potrzeb jednocześnie. Samo „mięsko” i mleko to za mało, żeby w pełni rozwijać potencjał dziecka i wspierać odporność.
Rodzice często skarżą się na powracające infekcje u dzieci i próbują zrozumieć, co jest ich przyczyną. Układ odpornościowy najlepiej działa, gdy organizm funkcjonuje w równowadze, niczego mu nie brakuje. Osłabić może go nieodpowiednia ilość snu, ale też niedobór niektórych składników w diecie. A o to przecież niełatwo.
Z odpornością kojarzymy powszechnie witaminę C. Ale na tym potrzeby nasza odporności się nie kończą. Czy wiecie, że np. niski poziom magnezu wiąże się ze zmniejszoną aktywnością komórek odpornościowych, zwiększonym stresem oksydacyjnym i zwiększonym stanem zapalnym? To oznacza większe ryzyko złapania infekcji i jej cięższy przebieg.
Różne drogi do niedoborów
Nastolatkowie często zaspokajają głód nieodżywczą przekąską. Mniejsze dzieci mogą nie lubić produktów cenionych przez dietetyków jak np. większość warzyw czy ryby. W idealnym świecie dzieci z uśmiechem zjadają najzdrowsze posiłki. To do takiego obrazka pasuje poważane przez dietetyków i lekarzy zdanie, że dobrze zbilansowana dieta dostarcza nam właściwie wszystkiego, czego potrzebujemy.
Rzeczywistość zazwyczaj jednak jest inna. W wielu domach dieta dziecka jest dobrze zbilansowana na talerzu, ale nie w organizmie dziecka. Dzieci nie można zmuszać do jedzenia tego, co uważamy za właściwe. Można je do tego zachęcać, uczyć dobrych nawyków, ale to trwa. Wielu rodziców właściwie codziennie martwi się, że menu dzieci za mało jest witamin i minerałów. A przecież każdego dnia dziecko ma rosnąć, uczyć się, bawić się, czuć się dobrze.
Nawet jeśli ktoś gotuje wspaniale, a jego dziecko bez problemu zjada to, co dostaje, nie musi to oznaczać, że nie ma niedoboru jakiejś witaminy. Przykład: kto słucha zaleceń dietetycznych jest dziś osobą unikająca mięsa, albo sięgającą po mięso rzadko. To może oznaczać, że organizm nie dostaje odpowiedniej ilości witamin B12. Coś za coś. Generalnie zdrowsze odżywianie wiąże się z niedoborem tej witaminy. Weganie i wegetarianie bezwzględnie muszą ją suplementować. Dotyczy to także dzieci.
Tak, jak dzieci lubią
Ciekawym przykładem jest też jod. Polska jest krajem, w którym zasoby jodu w środowisku naturalnym są ograniczone. Nasi przodkowie mieli niskie spożycie tego pierwiastka. W ramach profilaktyki rząd wprowadził jodowanie soli. Instytut Żywności i Żywienia sprawdzał, czy ta decyzja uchroniła dzieci przed niedoborem jodu. Okazało się, że tylko w 62 proc. przypadków. Prawie 40 proc. dzieci nie dostało z jedzeniem jodu w ilości określanej jako średnie dzienne zapotrzebowanie. A gdyby z diety dzieci usunąć sól, w 96 proc. przypadków stwierdzono by niedobór jodu. Jeśli pilnujemy zaleceń Światowej Organizacji Zdrowia i ograniczamy sól w swojej diecie i diecie dziecka, to narażamy się na niedobór jodu. Odpowiedzią – według ekspertów – powinno być jedzenie ryb. Ale znowu wracamy do pytania, czy dziecko chętnie jada ryby i czy sami robimy to regularnie.
Dzieci sięgają chętnie po to, co im smakuje. Z drugiej strony, rolą dorosłych jest dbanie o jak najmniejszą ilość tego, co na talerzu niepotrzebne – jak cukier.
Pewnie jako rodzice sprawdzacie skład dziecięcych przekąsek. Warto sprawdzić też skład dziecięcych suplementów diety. Z czego bierze się ich smak i kolor? nikalab udało się stworzyć owocowe żelki bez dodatku cukru i słodzików. Za to z kwasami omega-3 (DHA+EPA) z alg, witaminami D3 (z alg), K2, B12, B4 (cholina), E, C oraz jodem. To wszystko łączy w zgrabna żelkę organiczny błonnik z tapioki.
Chciałam, żebyście także jako rodzice poznali markę, której ja zaufałam. nikalab stworzyły dwie mamy. Szukały jakościowych, czystych i etycznych suplementów dla siebie i swoich dzieci. Dzięki ich motywacji, mamy dziś dostęp do lepszych produktów.
Źródła:
Zdrowie dziecię we wczesnym wieku szkolnym. Raport z badań 2022-2023 pod redakcją Anny
Fijałkowskiej i Anny Dzielskiej https://drive.google.com/file/d/1lr6RoM7UdZMvhA8-DK6vAqSPaKhTU7AY/view
Exposure to sugar rationing in the first 1000 days of life protected against chronic disease, „Science”
https://www.science.org/doi/10.1126/science.adn5421
https://ods.od.nih.gov/factsheets/ImmuneFunction-HealthProfessional/
https://ncez.pzh.gov.pl/tag/spozycie-jodu/
Artykuł powstał we współpracy z nikalab.